Forum www.nataliadobska.fora.pl Strona Główna www.nataliadobska.fora.pl
Przekaż 1% dla Natalki
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Historia Natalki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.nataliadobska.fora.pl Strona Główna -> Kilka słów o Natalce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 17 Lis 2010, Śro, 14:58    Temat postu:

Wczoraj tj. 16.11.2010r ja Natalka i Dominik obchodziliśmy bardzo uroczysty dzień,a było to pasowanie na przedszkolaka. Natalka od tygodnia po raz kolejny choruje ale nie mogło jej zabraknąć na tej uroczystości. Dzieci na początku zaprezentowały nam występ artystyczny ,a potem zostały przez panią dyrektor pasowane na prawdziwego przedszkolaka. Najlepsze było to że jak dzieci występowały to każde z nich wypatrywało swoich rodziców w tłumie i tak samo było z Natalką Smile. Najważniejsze ,że w rodzinie mam już prawdziwego przedszkolaka w grupie "Biedroneczki", a oto dowód ,który przedstawiam poniżej Smile

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
a to już my wszyscy Smile
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 17 Lis 2010, Śro, 15:06, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
admin
Administrator


Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 28 Gru 2010, Wto, 21:41    Temat postu:

UWAGA. NASTĄPIŁA AKTUALIZACJA DANYCH FUNDACJI. NA CHWILĘ OBECNĄ DANE FUNDACJI "MARCINEK" SĄ NIEAKTUALNE (działalność zawieszona). 1% MOŻNA PRZEKAZYWAĆ NA ADRES FUNDACJI "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 07 Sty 2011, Pią, 12:32    Temat postu:

Witam wszystkich w Nowym Roku 2011. Mam nadzieje że dobrze go zaczynacie bo my niestety fatalnie. Do sylwestra było dobrze Natalka poszła spać o godzinie 22 bo sama już chciała iść do łóżka. Ja z Synkiem Dominikiem przed północą pojechaliśmy autobusem na plac Staszica w Pile , bo tam prezydent Piły zorganizował zabawę dla mieszkańców Piły a co najważniejsze były o północy fajerwerki ok 600kg puszczone z dachu szkoły policyjnej.Oj było na co popatrzeć. Złożyliśmy sobie z synkiem życzenia (ja oczywiście z nadzieją na lepszy rok) i zaraz potem wróciliśmy do domku bo wiadomo Natalka była sama. Około godziny 1 położyliśmy się spać. Nad ranem o godzinie 5 Natalka obudziła mnie strasznie wymiotując. Pomyślałam , że jak opróżni żołądek to już teraz będzie wszystko dobrze , a dopiero zaczęła nam się gehenna. Niestety tak trwało do godziny 17 , gdzie Natalka ani nie jadła, ani nie piła tylko troszkę spała i wymiotowała i tak ciągle na zmianę. Zrobiła się strasznie blada i wtedy już nie miałam na co czekać tylko pojechałam z nią do szpitala w Pile. Dobrze że w ten dzień przyjechała do mnie mama bo nie wiem z kim zostawiłabym synka. W szpitalu oczywiście kolejki ale Natala już tam mi się dusiła atakami wymiotów więc zajęto się nami poza kolejką. Pani doktor stwierdziła że musi być to jakiś wirus i natychmiast przyjęła nas na oddział, gdzie natychmiast podano Natalce kroplówki, aby ja nawodnić i antybiotyk zwalczający ten wirus. Do północy bez zmian Natalka co pewien czas nadal miała ataki wymiotów połączone z ciężkim kaszlem. Po północy zasnęła i już ataki minęły. Porobiono ogólne badania krwi moczu, stolca , gazometri i wyniki były dobre. Po dobie pobytu w szpitalu Natalki stan się już polepszył zaczęła jeść i pić. Oczywiście była na diecie lekkostrawnej.
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Tu już widać poprawę u Natalki Smile
[link widoczny dla zalogowanych]
A tu jak odwiedził ją braciszek w szpitalu Smile
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak więc w poniedziałek po południu wypisano nas do domu. Byłam szczęśliwa, ponieważ w środę tj. 5.01.2011 miałam wcześniej zaplanowaną wizytę kontrolną u neurochirurga w Poznaniu na Szpitalnej ( Natalka ma wodogłowie) i mogłam pojechać. Od wyjścia ze szpitala do środy rana było wszystko w porządku z Natalką. Dopiero budząc ja w tę środę o godzinie 5.30 na pociąg z nadzieją, że wszystko już
dobrze załamałam się. Natalka obudziła się i po niecałej minucie znowu rozpoczęły się wymioty. No nic nie chciała znowu ani pić ani jeść więc na głodnego pojechałam z nią na stację w Pile bo pociąg odjeżdżał o godzinie 7.34. Całą tę podróż niosłam Natalkę na raczkach bo wózek , który mamy nie jest przystosowany do jazdy na śniegu. Dobrze ze w ogóle jechał nam pociąg , a tak na marginesie czas przejazdu pociągu z Piły do Poznania trwał 2 godziny i 20 minut. No i po pół godzinnej jeździe pociągiem Natalkę te ataki wymiotne znowu zaatakowały. Tym razem nie były to zwykłe wymioty a jakaś zielona ciecz , która jej z buźki wypływała. Byłam zła że szpital tak szybko nas wypuścił, potem przychodziły mi do głowy różne myśli, że może to zastawka od wodogłowia się zepsuła i nie działa więc cieszyłam się że jedziemy właśnie do neurochirurga. Bałam się ze nie doczekam stacji Poznań czas zatrzymał mi się w miejscu byłam przerażona , modliłam się w duch aby Natalka jakoś wytrzymała tę jazdę pociągiem. Zaraz jak dojechałyśmy do Poznania szybko wzięłam z pod stacji taksówkę i pojechała na Szpitalną. Pani doktor neurochirurg obejrzała zastawkę zbadała małą i stwierdziła że zastawka działa bez zarzutu i nie jest to przyczyna wymiotów. Bardzo się ucieszyłam ze to nie zastawka ale z drugiej strony strach więc co ? Sad
Pani neurochirurg myślała, myślała ,aż skierowała nas na izbę przyjęć w szpitalu na Szpitalnej ażeby obejrzał jeszcze Natalkę dyżurujący lekarz pediatra. Tam lekarz zaczął od badania Natalki i usłyszał w badaniu jakieś szmerki w płucach. Natychmiast kazał zrobić zdjęcie rtg klatki piersiowej ap. Zdjęcie wykazało nieokreślone ostre zapalenie oskrzeli.
Po prostu mnie zamurowało. Natalka ani nie gorączkowała, ani nie kaszlała szok. No u takich dzieci specjalnej troski tak jest poinformował mnie pan doktor. Zapisał Talce zastrzyki domięśniowo w pupę przez 3 dni , a potem doustne. Po konsultacji pojechałyśmy z powrotem na stację w Poznaniu na pociąg , który miałyśmy o godz. 15.40. Dziękowałam Bogu że stał i odjechał planowo , bo wiecie co się teraz wyrabia na tej kolei. W domku byłyśmy o 18.30 zdążyłam tylko wykupić lekarstwa , umówić się z panią pielęgniarką środowiskową aby przychodziła do nas do domku robić Natalce zastrzyki w pupę i poszłyśmy spać padnięte. Cieszyłam się że w końcu ktoś zdiagnozował przyczynę tych wymiotów. Ale czy na długo mogłam się cieszyć? Niestety!
Nazajutrz przyszła pielęgniarka rano i wieczorem i dała zastrzyki w pupę. Natalka była bardzo dzielna wiadomo płakała przy nich ale miała do tego prawo bo były to bolące zastrzyki. No i znowu wieczorem położyłyśmy się spać a nad ranem o godz. 5 znowu Natalka obudziła mnie atakami kaszlu połączonego z duszącymi wymiotami. Załamałam się czyżby znowu nie postawiono dobrej diagnozy? I tak było aż do godziny 9 rano. Przyszła pielęgniarka dała zastrzyk i kazała małą obserwować. Natalka piła mi bardzo malutko i jadła też malutko ale zawsze to coś niż nic. Do wieczora
chodziłam zdenerwowana co to może być , no nic po wieczornym zastrzyku umyłam Natalkę i położyłam spać modląc się w duchu aby ta nocka minęła bez ataków. Och co za ulga przespałyśmy całą noc i dziś Natalka zjadła pół skibeczki chleba z masełkiem na śniadanie i wypiła herbatkę. Może w końcu te zastrzyki zadziałały? Jestem bardzo szczęśliwa Smile No nic na razie będę już kończyć idę do mojej córuchny która świetnie teraz bawi sie z braciszkiem Smile Zdjęcie poniżej.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 08 Sty 2011, Sob, 10:29, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 30 Sty 2011, Nie, 23:24    Temat postu:

Niestety po zastrzykach parę dni było dobrze może z cztery i wymioty połączone z kaszlem (zaznaczam że Natalka nie ma kaszlu) powróciły. Zaniepokojona poszłam do lekarza rodzinnego , ale ten po osłuchaniu Natalki stwierdził ze nic się złego nie dzieje i że panikuję. Natalka może chodzić do przedszkola przy czym lekarz zapisał mi lekarstwo przeciw wymiotom i inhalacje twierdząc że to co stwierdził Poznań , a więc oskrzela płuc to była błędna diagnoza. Według lekarza rodzinnego jak Natalkę drapie w gardle to musi odkaszlnąć, a to powoduje odruch wymiotny i tyle. Wykupiłam po raz kolejny lekarstwa i wymioty ustały. Posłałam Natalkę do przedszkola , ale nie na długo ponieważ ataki wymiotów powróciły kolejny raz. Objawiają się zazwyczaj o północy i o 5 nad ranem . Załamałam się tym razem. Jak prowadziłam Natalkę do przedszkola to po drodze zaczął się atak tych wymiotów. Zwymiotowała mi na wózek , kurtkę nie dało się tego ogarnąć była to zielonkawa ciecz . No nic zawróciłam z powrotem do domu , a łzy same wypływały mi z oczu . Jeszcze miałam takie myśli, iż może Natalka nie chce chodzić do przedszkola i dlatego mi wymiotuje. Już nie patrzyłam czy ludzie patrzą czy nie po prostu szłam i płakałam. Poczułam się bezradna patrząc jak moje dziecko cierpi a ja nie umiem mu pomóc, tym bardziej że jak to stwierdził lekarz to jest normalne . Nie! dla mnie jako matki , która przebywa z dzieckiem 24h to nie jest normalne. No nic na drugi dzień pojechałam, do areologa , którego mi polecono. Tu pani doktor powiedziała że może też tak być, iż dziecko nie chce chodzić do przedszkola , dlatego wymiotuje , ale z drugiej strony jeżeli chodzi od 1 września i dopiero teraz wymiotuje to chyba nie ma to sensu. Na końcu stwierdziła, ze może to faktycznie przejściowy wirus. Przedstawiłam pani doktor listę leków , które Natalka brała na te wymioty. Kazała mi wszystko odstawić i zapisała mi nowe lekarstwo na inhalacje . Podziękowałam i wróciłam z Natalką do domu. Zaczęłam od następnego dnia te inhalacje robić Natalce, ale i to na długo się nie zdało bo w nocy znowu Natalka miała atak kaszlu zakończony wymiotami. Proszę mi wierzyć jak na nią patrzyłam to serce mi się krajało ile te dziecko ma jeszcze cierpieć zanim ktoś w końcu postawi właściwą diagnozę. Już jest taka chuda ,a co dopiero teraz przy tych nie ustających wymiotach.
Płakałam i modliłam się aby ktoś nam w końcu pomógł. Zaraz na drugi dzień , a był to piątek 28.01.2011 poszłam do lekarza rodzinnego prosząc o skierowanie do szpitala i zaznaczając przy tym , że wymioty męczące Natalkę od ponad miesiąca czasu to nie jest normalne. Lekarz tym razem zgodził się ze mną i od razu dał mi te skierowanie. W sobotę synek pojechał do Krzyża do babci na ferie , a ja z Natalką do szpitala w Pile.
Dziękowałam Bogu . iż zaczęły się ferie bo z kim by Dominik został? nie mam pojęcia. Mieliśmy takie plany z synkiem, że w ferie pójdziemy razem do kina, na basen bądź na lodowisko , a Natalka w tym czasie miała chodzić do przedszkola bo w ferie jest czynne. Niestety życie już nie raz dało mi do zrozumienia, że przy chorobie Natalki nie mogę nic planować tylko nauczyć się żyć z dnia na dzień. Nie jest to łatwe.
Na izbie przyjęć znowu zaatakował Natalkę kaszel z wymiotami do tego stopnia że wydawało mi się iż traci przytomność. Zresztą nic mi nie piła . Natychmiast przyjęto Natalkę na oddział chirurgi dziecięcej . Po 2-óch godzinach stan Natalki już powrócił do normy bo podano jej kroplówkę. Lekarz który nas przyjmował był bardzo życzliwy i zarazem zatroskany o stan Natalki. Sam stwierdził ze miesiąc czasu na takie wymioty to coś nie tak. Poniżej Natalka , która nie wygląda dobrze:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] Jeszcze w tym samym dniu załatwił Natalce badanie tomografu główki i usg brzuszka. Opisu do tego tomografu jeszcze nie dostali a usg wykazało że w brzuszku nic sie nie dzieje i wszystko jest w porządku. Dziś tj. w niedzielę jak rano do Natalki przyjechałam to od rana znowu wymiotowała a po południu było już dobrze. Ja jak Natalka wieczorem zaśnie to wracam do domu a rano jeszcze przed jej obudzeniem już jestem w szpitalu. Dziś zostawiając ją miałam złe przeczucia że będzie w nocy wymiotować bo taka pod wieczór była niemrawa i dwa razy pokazała mi że boli ją głowa. Uważam że jest to ciśnienie w główce. Przez minutę widziałam jak atakuje ją ból i Natalka strasznie z bólu wykrzywiła buśkę pokazując na główkę. Oczywiście powiedziałam o tym lekarzowi no czekają na opis tomografu .Lekarz powiedział mi jeszcze że jeżeli byłoby to ciśnienie to musiałaby nie działać zastawka od wodogłowia, a przecież byłam w Poznaniu na kontroli i tam stwierdzono że z zastawką jest wszystko w porządku. Zresztą mam to na piśmie od pani doktor neurochirurg z Poznania. Szkoda że Natalka w domu mi nie pokazywała że to głowa bo na pewno bym już wcześniej jechała z nią do szpitala. Kochani to na tyle szybko coś zjem i idę spać bo padam ze zmęczenia. Niby się nic przy dziecku nie robi ale samo siedzenie w tym szpitalu zwala człowieka z nóg. Jestem o tyle spokojniejsza , że w szpitalu Natalka ma pomoc pod ręką , a w domu nic . Boże proszę pomóż ustalić lekarzom przyczynę wymiotów Natalki. Teraz był weekend to tak troszkę było na luzie. Jutro zaczyna się poniedziałek więc mam nadzieję, że lekarze coś w końcu zdiagnozują.
No i zaczął się poniedziałek gdzie od rana mi znowu wymiotowała i to dość często .Wymioty utrzymywały się do południa. Zrobiono Natalce rentgena klatki piersiowej , które wykazało że zapalenie oskrzeli się utrzymuje w śladowych ilościach. Zawołano pediatre , który po osłuchaniu Natalki włączył antybiotyk do leczenia tych oskrzeli i inhalacje.
Natalka była na diecie płynnej a we wtorek na czczo wykonano następne badanie "wlew kontrastowy" . Potem jeszcze trzy razy szłyśmy na badanie rentgenowskie brzuszka. Może to od jelit? Natalka przecież ma tam zrosty .Wieczorem Natalkę uśpiłam , a tu przychodzi do mnie pielęgniarka i informuje mnie że o 22.00 Natalka ma mieć po raz kolejny badanie rtg brzuszka. No nic pojechałam do domu bo nie mam później autobusu(szpital znajduje się kawałek za Piłą w lesie) . Panie pielęgniarki będą musiały Natalkę obudzić i ją zaprowadzić na te badanie. Na pewno będzie płakać bo ja ją ciągle zapewniam ze śpię w nocy przy niej i wtedy dopiero mi zasypia oczywiście trzymając bardzo mocno moją rękę , a tu zobaczy , ze mamy nie ma.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ach nie chcę już myśleć bo zaraz łzy mi się cisną do oczu. No nic lekarze nadal szukają przyczyny wymiotów. Dobra wiadomość to taka że od popołudnia poniedziałkowego wymioty ustały.
We wtorek do szpitala przyjechała moja mama , która przywiozła Natalce mnóstwo listów , od ludzi z całej Polski i świata. Oj miałyśmy co czytać , a nawet i były prezenty w postaci ciepłych skarpetek i paputków które się nam w szpitalu przydały. Natalka ma swoją stronę na Marzycielskiej Poczcie skąd ludzie mogą też o niej poczytać i napisać.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wszystkim gorąco za te listy dziękujemy. Przywożąc te listy moja mama również przekazała mi złą wiadomość związaną z moim synkiem Dominikiem . Po dwóch dniach u mamy Dominik został na całym ciele obsypany chrostami . Oczywiście jutro pójdzie z mamą do lekarza i się dowiemy co to jest. Lekarz stwierdził że Dominika musiało coś ugryźć i jest to po prostu uczulenie. Uważam że to totalna bzdura , Synek dzwoniąc do mnie mówi ze strasznie go te chrosty swędzą i bolą co gorsza po maści którą zapisał lekarz jest ich jeszcze więcej. Tego by jeszcze brakowało aby Dominik wylądował mi na końcu w szpitalu . Jestem załamana zresztą załamana to za mało powiedziane. Czy w Polsce nie może być normalnych lekarzy? Nie mam już w sobie życia, a tak marzyłam kiedyś o swojej rodzinie jak byłam nastolatką.
Już się naprawdę załamałam jak będzie u synka coś poważnego to przecież się nie rozdwoję. Nie wiem czemu tak jest że inni maja ciągle pod górkę , a drudzy z górki. Czy ja tak dużo chcę od życia? Marzę by dzieci były zdrowe i byśmy razem we trójkę mogli normalnie żyć Sad
Niestety stan Natalki z dnia na dzień się pogarsza , teraz już ewidentnie pokazuje że strasznie boli ją głowa i przy tym płacze zwijając się z bólu.
No i nie dodałam że również strasznie wymiotuje. Lekarz prowadzący stwierdził ze porobił wszystkie możliwe badania jakie mógł zrobić w przypadku Natalki i nic one nie wykazują. Zadzwonił więc do neurochirurga do Poznania na Szpitalnej gdzie Natalka była u nich na kontroli 5 stycznia tego roku i gdzie stwierdzili iż zastawka działa bez zarzutu . Powiedzieli po przeanalizowaniu stanu Natalki i jej wymiotów iż zastawka może działać ale jej parametry odpowiedzialne za ciśnienie w główce nie i kazali natychmiast na drugi dzień przywieźć Natalkę do Poznania. Powiem tak jak lekarz przekazał mi tę informację to zaniemówiłam. Po pierwsze na kontroli w Poznaniu mówiłam o jej wymiotach to szkoda że wtedy na to nie wpadli. Po drugie w szpitalu w Pile też zgłaszałam lekarzom ze moim zdaniem to ciśnienie, to też mnie nie słuchali bo gdyby posłuchali to może od 5-u dni byłybyśmy w Poznaniu a nie w Pile. Tak więc jutro tj. 4.02.2011 o 8 rano karetka przewiezie mnie i Natalkę do Poznania do szpitala na Szpitalnej. Boże przez miesiąc czasu Natalka męczyła się z tym ciśnieniem w główce , ponadto dostawała zastrzyki w pupę i doustnie , oprócz tego masę innych leków i niepotrzebnie ten brzuszek jej nimi trułam. Dziś wieczorem Natalka strasznie płakała i pokazywała mi ciągle główkę ciśnienie po prostu te główkę rozsadza Natalce. Przy tym zwymiotowała bardzo dużo. A ja na to patrzyłam i nie mogłam jej ukoić tego bólu.... serce pęka.
Prosiłam aby była dzielna jeszcze jedną noc i że jutro w Poznaniu neurochirurdzy coś pomogą. Wiem że łatwo się mówi temu kogo nic nie boli. Natalka mówiła tylko " mama dom, mama dom" a ja na to że nie mam pojęcia kiedy do domu wrócimy.
Nie mogę zrozumieć dlaczego nikt mnie nie słuchał bo gdyby się słuchało od początku to by nie doszło do takiego stanu. No nic idę się pakować i modlę się w duchu aby Natalka te noc przeżyła bo patrząc na jej ból przez te cholerne ciśnienie ma się różne czarne myśli. W Poznaniu nie mam dostępu do internetu tak wiec odezwę się jak tylko wrócimy zdrowe i całe z Poznania Sad


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 28 Lut 2011, Pon, 16:03, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 28 Lut 2011, Pon, 10:08    Temat postu:

Tak jak wspomniałam karetka w dniu 4.02.2011 przewoziła nas z Piły do szpitala do Poznania. Zdjęcie poniżej . Stan Natalki był bardzo kiepski albo mi wymiotowała albo zapadała mi w śpiączkę i tak na zmianę przez całą drogę do Poznania.
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Jak przyjechałyśmy do tego szpitala to jeszcze musiałyśmy czekać pół godziny na panią doktor, aby nas przyjęła.Ja oczywiście położyłam na Natalkę duży worek czarny aby miała gdzie wymiotować.
[link widoczny dla zalogowanych]
w końcu jak Natalkę przyjęto na oddział porobiono badania i co ustalono , że dren obwodowy zastawki (dosercowy) był za długi i trzeba go było skrócić. Tak więc późnym wieczorem Natalka miała operację , która trwała ok 2 godziny.Poniżej Natalka na drugi dzień po tej właśnie operacji.
[link widoczny dla zalogowanych].
Przez weekend Natalka czuła się świetnie. Ładnie jadła i piła . W poniedziałek na obchodzie lekarz, który Natalkę operował stwierdził że wypisuje nas do domu , ponieważ widzi iż Natalka się dobrze czuje i nie ma jej potrzeby trzymania w szpitalu. Ok już zaczęłam się pakować , kiedy nagle Natalia zaczęła mi strasznie wymiotować.
Zbladłam przecież miała operację i powinno być wszystko dobrze. Ale lekarz upierał się że to na pewno nie od wodogłowia i zostawił mała do godz. 14 na obserwacji , powiedział ze jak do tej godz. nie będzie wymiotować to puszcza nas do domu. Szpitale przepełnione i brakuje łózek a na nasze miejsce było już parę następnych dzieci. No i Natalka nie wymiotowała wiec lekarz kazał nam jechać do domu. Nawet nam nie dał wypisu bo zawiesił im się komputer i mieli mi wysłać do domu. Mimo iż prosiłam aby zostawił nas na obserwacji jeszcze jedna dobę to uważał że nie ma takiej potrzeby. Ok prosto ze szpitala pojechałam do Krzyża do mojej mamy odebrałam synka i wróciłam do Piły. We wtorek Natalka pokładała mi się spać co do niej to nie podobne i pokazywała mi ze boli ja główka w tym miejscu gdzie ją operowano. Cała się trzęsłam ze strachu aby to nie była zastawka .Przecież szpital nas wypuścił. W środę pojawiły się straszne wymioty nie miałam z kim zostawić Dominika więc zadzwoniłam po Natalki przedszkolankę , która natychmiast zabrała Dominika do siebie , a mi kazała wracać natychmiast do Poznania do szpitala. Korzystając z okazji chciałabym pani, pani Izo przedszkolanko Natalii z całego serca podziękować za zaopiekowanie się moim synkiem. Nie wahała się pani ani chwili żeby zaopiekować się Dominikiem. Dla pani liczyła się każda sekunda stanu zdrowia Natalki. Pani postawa jest godna do naśladowania i życzę wszystkim mamom dla ich dzieci , aby natrafiły na taka przedszkolankę jak my. Smile Więc z powrotem szybko się spakowałam i na pociąg na Poznań.Zapomniałam że była zmiana rozkładu pociągu i się załamałam bo nie było tego pociągu na który jechałam. Dopiero jak ochłonęłam spojrzałam i zobaczyłam że mam zaraz pośpieszny więc szybko jak umiałam wózek z Natalką i z torbą pod pachę i bieg po schodach. Lekarka neurochirurg jak nas zobaczyła to prawie by padła ale to nie ona nas operowała mimo ze jest naszym lekarzem prowadzącym bo nie miała wtedy dyżuru. Bez żadnych oporów nas przyjęła zresztą Natalka na jej oczach się dusiła wymiotami. Dostałam tylko od niej opieprz ze w pociągu dałam małej pączka bo była głodna i przez to nie mogli jej od razu operować tylko czekali do północy aby była na czczo.Mi już było wszystko jedno byłam tak wyczerpana iż prosiłam Boga aby zabrał mnie do siebie bo już nie miałam sił i nie chciałam żyć. Na salę operacyjną zabrali małą o godzinie 23.30 , a z powrotem przywieziono ją o 1.30 oczywiście do rana siedziałam przy Natalce na krześle przy jej łóżku. Często zrywała się z płaczem z bólu , a ja pocieszałam ją jak mogłam ,pilnując aby nie pozrywała tych wszystkich kabli do których była podłączona. Teraz tak nie myślę , bo wróciłyśmy w końcu do domku. Po operacji Natka leżała jeszcze ok 3 tygodnie ponieważ założono jej drenaż zewnętrzny układu komorowego tzn. wyjęto jej z głowy zastawkę ( urządzenie od odprowadzenia wody z główki do serca).Poniżej ten dren zewnętrzny połączony kabelkiem z główką Natalki:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] Musiałam się nauczyć obsługiwać tą jak ja to mówię maszyną. Jak Natalka leżała to musiałam odkręcać dren bo wiadomo inne ciśnienie w główce i jak siedziała to zakręcać. Okazało się że miała skrzep na serduszku , który blokował dren . Potem leczono ją antybiotykami , aby ten skrzep rozpuścić . W szpitalu o tyle było dobrze że prawie codziennie przychodziły panie przedszkolanki i prowadziły z Natalką zajęcia manualne pod kątem jej schorzenia , a Natalka chętnie brała w nich udział.
[link widoczny dla zalogowanych]
W końcu po badaniu Echo serca i stwierdzenia braku skrzepliny na drenie dosercowym tj. 22.02.2011r. operowano ponownie Natalkę - założono układ zastawkowy, dosercowy.
Po operacji, która trwała ok 4 godzin nie wymiotowała , nie gorączkowała i nabrała apetytu aż po dziś dzień. To oznacza że w końcu zoperowali jej to co powinni.
[link widoczny dla zalogowanych] Tylko zamiast spać po operacji to cały dzień przesiedziała mi na kolanach tuląc się do mnie. Ja na jej miejscu chybabym zwijała się z bólu , ale Natalka udowodniła po raz kolejny że ma w sobie nie odpartą siłę i chęć walki by żyć. Nie chce zapeszać. W przyszłą środę tj. 02.03.2011r jedziemy na ściągniecie szwów.Tak wiec W ciągu 3-ech tygodni przeszła trzy operacje i to bardzo ciężkie dotyczące główki i serduszka. Nie wiem skąd ma tyle siły ale dziękuję za nie Bogu. Do tego lekarz który nas wypuścił z tymi wymiotami potem przyniósł mi wypis bo nie zdążył mi go wysłać do domu. Przyniósł i sobie poszedł nie mówiąc nawet przepraszam. Ja tak czytam i czytam a data wypisu była nie poniedziałkowa tak jak nas wypuścił tylko wtorkowa.Cwaniak sfałszował datę o dzień później aby była ciągłość bo przecież w środę byłyśmy przyjęte ponownie. Ale co kłócić się nie będę bo do końca życia jesteśmy od nich uzależnione. Tak więc w końcu do domku przyjechałyśmy po południu 24.02.2011r. Mam nadzieję, że nasza gehenna już się skończyła i że zastawka ta będzie chociaż na rok sprawna Smile


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 03 Mar 2011, Czw, 08:15, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 10 Mar 2011, Czw, 12:40    Temat postu:

Przez te szpitale nie zdążyłam wstawić Natalce zdjęć z baliku, który odbył się w styczniu 2011r , więc teraz nadrabiam ten stracony czas. Poniżej Natalka na balu przebrana za księżniczkę :
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Teraz po tych szpitalach Natalkę prawie codziennie przebieram w ten strój w domu i razem z synkiem musimy składać Natalce jako podwładni ukłony. Ma uciechę niesamowitą, a ja się cieszę ,że mogę jej w jakiś sposób wynagrodzić te wszystkie cierpienia, które przeszła w szpitalach Very Happy


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 10 Mar 2011, Czw, 12:53, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 11 Mar 2011, Pią, 09:34    Temat postu:

W związku z Natalki chorobą i pobytami w szpitalu wcześniej nie mogłyśmy jeździć na zajęcia w basenie . Teraz po powrocie ze szpitala gdzie Natalka czuje się bym napisała bardzo dobrze zaczynamy systematycznie raz w tygodniu uczęszczać na zajęcia w basenie z rehabilitantem. Basen ten znajduje się na Rydygiera. Wczoraj t.j. 10.03.2011r odbyły się pierwsze zajęcia Natalki , poniżej zdjęcia na których Natalka super ćwiczy w wodzie.
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Patrząc wczoraj na tym basenie na uśmiech i radość Natalki jaką jej te zajęcia sprawiają to nie ma nic cenniejszego Smile


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 14 Wrz 2011, Śro, 12:43, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 20 Kwi 2011, Śro, 11:29    Temat postu:

Witam!
Wczoraj tj. 19.04.2011r. pojechałam z Natalką do Poznania do Kliniki Grunwaldzkiej do ortopedy profesora Jóźwiaka na kontrolę. Pociąg miałyśmy o 7.34 już wcześniej wspominałam ,że czas przejazdu trwa 2 i pół godziny z Piły do Poznania w jedną stronę. Całą drogę Natalka czekała z niecierpliwieniem na pana konduktora , aby skasował jej bilet, ale niestety pan konduktor nie sprawdzał w ogóle biletów. No nic Natalka była tak zawiedziona iż obiecałam jej , że jak tylko wysiądziemy w Poznaniu z pociągu to pójdziemy same do pana konduktora by skasował jej ten bilet. Tak też zrobiłyśmy. Pan konduktor był tak uprzejmy, iż natychmiast wysiadł z pociągu i dał Natalce kasownik by sama go skasowała. Była taka szczęśliwa Smile , kto wie może rośnie nam mała konduktorka? Potem udałyśmy się jeszcze na Polną , gdzie do 4-ech lat Natalka była tam rehabilitowana i odwiedziłyśmy naszą rehabilitantkę. No cóż bez łez wzruszeń u mnie się nie obyło. Uspokoiła mnie iż tu w Pile również mamy dobrych rehabilitantów bo widziała jak Natalka jest super sprawna i świetnie sobie radzi chodząc sama. Następnie udałyśmy się do Kliniki Grunwaldzkiej bo wizytę miałyśmy umówiona na 12. Niestety czekałyśmy prawie do 15 zanim weszłyśmy bo profesor zawsze ma tyle ludzi z całej Polski iż niemożliwością jest wejście na zaplanowaną godzinę. Natalkę rano obudziłam o 5.50 więc zasnęła mi na rączkach czekając na swoją kolej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Potem weszłyśmy do gabinetu , gdzie profesor , który rok temu stwierdził iż Natalka nigdy sama nie będzie chodzić ewentualnie przy balkoniku był mile zaskoczony widząc, że jednak sama po swojemu chodzi. Sama zaczęła chodzić od niedawna oczywiście nie idzie tak jak zdrowe dzieci w jej wieku, ale dla mnie liczy się to, że chodzi. Jest bardzo ambitna w dążeniu do celu i wiem iż dzięki ciężkiej pracy osiągnie dużo w swoim życiu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Poniżej Natalka z profesorem Smile już się go nie boi jak kiedyś Smile no tak ile może zdziałać jeden cukierek , który dostała od profesora Smile
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Pan Profesor zalecił wykonanie wkładek do butów , aby nóżki bardziej uformować w pozycji prostej , ponieważ prawa nóżka ucieka do środka a lewa jest ciut krótsza od prawej. Następną wizytę wyznaczył nam na koniec roku. No nic podziękowałyśmy i prosto z Kliniki pojechałyśmy do pracowni ortopedycznej , która ma nam te wkładki zrobić. Przy odciskaniu stópek Natalki by móc zrobić te wkładki Natalka strasznie płakała . Wiem, że była już zmęczona i tylko mówiła "mama dom mama dom". Obiecałam jej , że teraz jedziemy już na pociąg, który zawiezie nas do domku do Piły. Pociąg odjeżdżał o 16.40 i jechał do Słupska przez Piłę. Najgorsze było to , że był bardzo krótki skład , a dużo ludzi. Z ledwością zajęłam jedno miejsce , a Natalkę trzymałam na kolanach. Do domku przyjechałyśmy o 19.10 szybka kolacja , mycie i spać. Teraz dopiero widzę jak mój synek wydoroślał i cały dzień musiał sobie sam poradzić pomimo jego 10-u lat. . Jestem dumna z moich dzieci Smile i to by było na tyle moi kochani Smile pozdrawiam do następnego razu !


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 21 Kwi 2011, Czw, 09:06, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 28 Maj 2011, Sob, 08:49    Temat postu:

Witam wszystkich odwiedzających ponownie stronę Natalki!
Co nowego się u nas wydarzyło? , dzięki Bogu zdrówko Natalce dopisuje. 23 maja grupa Natalki z przedszkola pojechała do Dobrzycy na wycieczkę .Była tam leśna szkółka, a w niej zwierzątka , które dzieci chętnie poznawały. Poniżej Natalka na jednym z nich:
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

i proszę sobie wyobrazić , że w ogóle się ich nie bała Smile
Cieszę się bardzo ,że udało nam się załatwić te przedszkole w Pile . Czas leci nieubłaganie i przez ten rok Natala zrobiła ogromne postępy. Zaczęła sama po swojemu chodzić , zaczęła sama pić z kubeczka oraz zaczyna sama jeść niektóre potrawy z którymi sobie radzi. Oczywiście jest to wkład nie tylko Natalki ale wszystkich specjalistów pracujących na co dzień z Talą m.in. logopedy, pedagoga, psychologa rehabilitanta no i oczywiście pań w przedszkolu, bez których nie poradziłabym sobie . Natalka bardzo polubiła powiedziałabym nawet pokochała swoją panią w przedszkolu , a to jest najważniejsze . Teraz idąc codziennie do przedszkola ma uśmiech na twarzy .
27.05 w przedszkolu dzieci wystąpiły z okazji Dnia Mamy! Nie obyło się bez wzruszeń. Dzieci świetnie tańczyły, śpiewały oraz mówiły wierszyki, były fantastyczne. Potem była kawa z ciastem oraz na dworze kiełbaski z grilla. Natalka przez to , że nie mówi to wiadomo nie śpiewała i nie mówiła wierszyka ale za to super tańczyła. Jeszcze trochę i kto wie może zostanie tancerką? Wink

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

a to już z naszą panią Izą wychowawczynią Natalki Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]

Na koniec mogę tylko tyle dodać , że jeszcze jak Natalka leżała po urodzeniu w inkubatorze 4 miesiące to mówiono mi , że mam się nastawić na to , iż nie będzie widzieć , chodzić i ma zniszczoną połowę mózgu. Pomimo jej chorób i licznie przebytych operacjach Natalka świetnie sobie radzi. Cała strona jej poświęcona o tym świadczy. Kochani wiara czyni cuda nie wolno się poddawać. Pomimo tego, iż ja czasami jako matka traciłam wiarę w dalszy rozwój Natalki to ludzie , którzy nas otaczali życzliwością mi tej wiary dodawali. Nieważne czy dziecko urodzi się z wagą 4kg czy tak jak Natalka z wagą 680 gram szanse mogą być wyrównane o ile nie zabraknie nam tej wielkiej ogromnej wiary i oczywiście wsparcia życzliwych ludzi. Teraz na dzień dzisiejszy wiem , że nie wolno tak do końca słuchać lekarzy . Czas, rozwój dziecka i praca z tym dzieckiem same pokażą jakie będą efekty. Piszę to do Wszystkich Mam , które są w podobnej sytuacji bądź dopiero zaczynają walkę z chorobą swojego dziecka. Pozdrawiam wszystkie Mamy i życzę dużo sił i wytrwałości w dążeniu do celu. To by było na tyle kochani i do usłyszenia Wink


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 30 Sty 2012, Pon, 09:26, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 23 Sie 2011, Wto, 20:58    Temat postu:

Dzień dobry Wszystkim!
Troszkę czasu już minęło od ostatniego wpisu więc wypadałoby to nadrobić. Może zacznę najpierw od przyjemnych wiadomości o Natalce:-) ,a więc 2 lipca Natusia obchodziła swoje 5-te urodzinki i w końcu doczekała się swojego tortu urodzinowego na który czekała z niecierpliwością . My też wszyscy byliśmy szczęśliwi , że mogliśmy razem z nią być i świętować tak ważny dzień w jej życiu Smile
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Niestety wakacje pomału dobiegają końca , ale jak dla mnie to cieszę się , że spędziliśmy je w domku, a nie w żadnym szpitalu. W międzyczasie 27.07.2011 byłam z Natusią w Poznaniu na kontroli u neurochirurga , który trafnie stwierdził , że zastawka działa, tylko wolniej odbija. Nie ma oczywiście podstaw do zaniepokojenia jak to stwierdziła pani doktor i kontrola za pół roku.
Można by powiedzieć , że wszystko układa się jak pomaśle i tak jak powinno być, ale niestety nie u nas. Widocznie nie dano nam ,a w szczególności Natalce cieszyć się życiem bez problemów.
Dziś tj. 23.08.2011 wróciłyśmy z Natalką z Poznania , byłyśmy po rocznej przerwie na kontroli u bardzo dobrej pani doktor okulisty i niestety jestem załamana wzrok Natalki przez ten rok bardzo, ale to bardzo się pogorszył. Jak mi to dzisiaj pani doktor oznajmiła to całą drogę z Poznania do Piły w pociągu przepłakałam , a ludzie gapili się na mnie jak na nienormalną ale nic na to nie mogłam poradzić łzy same mi wypływały z oczu . Wyszło na badaniu oczek, że wzrok Natalki z (-9) pogorszył się na (-12) i (-13) Sad Sad Sad Jak na rok to bardzo dużo!
[link widoczny dla zalogowanych]
A to z naszą panią okulistką :
[link widoczny dla zalogowanych]
Jadąc dziś na tę kontrolę już się martwiłam i widać nie na darmo. Siedzę i cały czas chce mi się płakać nie mogę sobie znaleźć miejsca. Tak sobie myślę ,może jeszcze raz pojechać do Warszawy do profesora ale raz już u niego byłam rok temu i jego diagnoza była taka sama jak pani doktor z Poznania. Jak ta pani doktor z Poznania stwierdziła rok temu (-9) to zaraz po jej diagnozie pojechałam do Warszawy i tam pan profesor stwierdził tak samo (-9). Dlatego wiem , że obydwoje się zgadzają i tak samo badają. Nie wiem czy w związku z tym jest sens aby do Warszawy jechać jeszcze raz, ale coś mi mówi, że tak. Nic nie tracę już, a może nóż widelec dowiem się jednak czegoś nowego. Chociaż za 3 miesiące kazała nam się pani doktor w Poznaniu wstawić na kolejną kontrolę , bo chyba sama się zaniepokoiła tak szybkim pogorszeniem wzroku. Ktoś może zadać pytanie dlaczego ja tak się martwię , wiec postaram się odpowiedzieć : dlatego tak się martwię bo jak Natalka była mała to pamiętam jakby to było dziś , że w telewizji był program o tym jak mężczyzna też był wcześniakiem i w dorosłym wieku niestety ale stracił wzrok i był niewidomy. Gdybym mogła Natalce oddać połowę swojego wzroku.... ale tak się nie da… Sad Najgorsze w tym wszystkim jest to , że Natalka nie powie mi czy widzi dobrze czy źle . Tak świetnie ,po roku czasu chodzenia do przedszkola integracyjnego poszła do przodu z rozwojem ,że nie wyobrażam sobie komplikacji związanych z jej wzrokiem . Przecież wzrok to podstawa do życia....do rozwoju.....ech.... nic mądrego już nie wymyślę. Po głębszym zastanowieniu chyba z dwojga złego wolałabym już aby nie chodziła ale widziała. Nie!!! przepraszam!!! Przecież tak naprawdę ona co dopiero zaczęła chodzić , a my się z tego cieszyć. Zresztą jest już późno muszę się z tym do rana przespać i przetrawić tą wiadomość bo inaczej chyba zwariuję. Może jutro coś wymyślę pozytywnego . To by było na tyle życzę Wszystkim dobrej nocy.


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 23 Sie 2011, Wto, 22:20, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 12 Paź 2011, Śro, 21:53    Temat postu:

Witam!
10 października pojechałam z Natalką na konsultację do Warszawy
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] do okulisty . Tym razem byłam u żony profesora u którego byłam rok wcześniej. Pani doktor potwierdziła, że wzrok Natalki pogorszył się na -13 Sad. To co od niej usłyszałam wprawiło mnie w osłupienie przyznam się szczerze. Powiedziała,że Natalka od 2-óch lat powinna nosić soczewki kontaktowe , a nie okularki, które jej nic nie pomagają wręcz przeciwnie pogarszają jej wzrok. Odpowiedziałam jej, że wcześniej nikt mi nigdy z okulistów na ten temat nie wspominał ( nawet jej mąż , u którego byłam rok wcześniej). Z twierdziła ,że trochę za późno, ale trzeba coś działać. Zamówi Natalce soczewki kontaktowe, potem pojedziemy do Warszawy je odebrać i nam po kolei powie jak mamy się nimi obsługiwać. Jeżeli po roku lub dwóch wzrok Natalki się nie poprawi ,to wtedy będzie ją operować. Poinformowała tylko mnie , że będzie to żmudne , długie, ciężkie i kosztowne leczenie , i czy się na to zgadzam! Odpowiedziałam jej , że tu nie ma nad czym się zastanawiać i, że dostosuję się do jej wskazówek. Najbardziej boję się wkładania Natalce tych soczewek do oczek. W Warszawie lekarka pokazała mi jak się wkłada te soczewki i jestem troszkę przerażona , czy sobie poradzę. Trzeba jakoś te oczka wywrócić i potem włożyć specjalną przyssawką te soczewki. Rano się je zakłada , a wieczorem trzeba je wyciągnąć do spania i je czyścić specjalnym płynem i tak codziennie. Najgorsze jest to , że Natalka nie pozwala sobie tak spokojnie włożyć i potrzebuję do pomocy co najmniej dwóch osób, a ja przecież mieszkam sama z dziećmi. Nie wiem , ale jakoś muszę sobie poradzić dla jej dobra. Najważniejsze jest to , że w końcu jest jakaś nadzieja na poprawę tego wzroku ! Muszę się trzymać jednego lekarza i zostajemy przy Warszawie!
Natalka była już tak zmęczona tą podróżą , że mi padła. Nie spała od godziny 3 rano jak wstała do godziny 20 wieczora jak wróciłyśmy do domku.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jest dzielna i można z nią podróżować po całym świecie Smile


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 30 Sty 2012, Pon, 09:25, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 03 Sty 2012, Wto, 10:58    Temat postu:

Witam Wszystkich w Nowym Roku 2012:-)
Jeśli chodzi o ciąg dalszy Natalki to jest on następujący: niestety zakup soczewek nie był strzałem w 10 Sad tzn. soczewki byłyby dobre dla pogarszającego się wzroku Natalki , ale jest jeden "mały"duży problem : Natalka nie pozwala sobie ich włożyć do oczek. To jest ten problem , którego już tak się obawiałam przed zakupieniem tych soczewek.
Aby Natalce włożyć soczewki do oczek potrzebowałam co najmniej 3-ech osób wraz ze mną . Byłam ja , pani przedszkolanka i zaprzyjaźniona pani optyk. Trzymałyśmy Natalkę na siłę i wtedy ja jej wkładałam do oczek soczewki. Wkładanie tych soczewek można było nazwać walką między Natalką , a nami trzema. Była to gehenna , patrząc jak Natalka się broni przed obcym ciałem wkładanym jej do oczek. Po 45- minutach udało się i jej włożyłam. Przez dzień oczka zaczerwienione miała, a wieczorem aby Natalce wyjąc te soczewki z oczek znowu musiałyśmy się spotkać we troje i znowu godzinna walka by Natalce te soczewki wyjąć. Po dłuższej rozmowie z panią optyk , która konsultowała się z lekarzami tu w Pile doszłyśmy do wniosku ,że niestety nie można NATALKI tak męczyć ! Po prostu pomimo tego iż te soczewki są w jej przypadku wskazane to musimy poczekać na to aż , Natalka podrośnie i w końcu sama zrozumie , że musi je nosić i sama pozwoli je sobie włożyć. No cóż człowiek chce dobrze, ale nie zawsze to wychodzi. Zamówiłam Natalce nowe okularki ze względu na pogorszony wzrok i nowe oprawki , które teraz bardziej przylegają do Natalki oczek Smile
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 04 Sty 2012, Śro, 10:38, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 12 Mar 2012, Pon, 10:45    Temat postu:

Witam ponownie Wszystkich po przerwie!
W styczniu 2012 Natalka jak co roku miała bal w przedszkolu , na którym była przebrana za biedroneczkę. Smile

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Była bardzo szczęśliwa, że chociaż na chwilkę mogła zamienić się w biedronkę Razz Razz Razz Razz


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 12 Mar 2012, Pon, 10:50, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 25 Kwi 2012, Śro, 08:45    Temat postu: Re: Historia Natalki

Witam!
Dziś mamy 02.07.2012, a więc 6-e urodzinki Natalki Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]
Najbliżsi, którzy ją kochają byli razem z nią w tym dniu . Oczywiście nie mogło zabraknąć na urodzinkach Natalii jej kochanej pani wychowawczyni z przedszkola, pani Izy:-) Natalia była bardzo szczęśliwa Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]
A to śliczny i smaczny torcik Natalki Smile
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak smacznym akcentem zakańczamy 6-e ur. Natalki i czekamy do następnych z optymizmem na dalsze postępy i rozwój Natalki:-) Smile Smile Smile


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 02 Lip 2012, Pon, 22:30, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgorzatadobska



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: 25 Kwi 2012, Śro, 08:53    Temat postu: Re: Historia Natalki

Witam!
Po dłuższej rehabilitacji i konsultacji, nasz pan rehabilitant stwierdził, że Natalka powinna nosić na lewą nóżkę, którą troszkę ciągnie łuskę -aparat typu" Afo". Firma ortopedyczna "Vigo", która nam ją wykonuje znajduje się w Łodzi i 10.07.2012 pojechałam do niej z Natalką na przymiarkę łuski. Wyruszyłyśmy z Piły o godz. 4.26 pociągiem. Wizytę w Łodzi miałyśmy umówioną na godz.13
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Jak zawsze pani pochwaliła Natalkę ,że rzadko się zdarza aby pacjent był tak grzeczny i przymiarka trwała około 20 minut. Natomiast czas podróży trwał cały dzień bo do Piły wróciłyśmy o 22.51 Smile
Po wizycie wybrałyśmy się jeszcze na plac zabaw , który był w pobliżu , a po nim prosto na stację na pociąg na 16.57.
[link widoczny dla zalogowanych]
Natalka była już bardzo zmęczona , dlatego,że wstała o 3 rano i do tego był straszny upał .Obiecałam jej ,że na stacji kupimy zimnego loda i to ją bardzo bardzo ucieszyło Smile
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak jak wspomniałam wróciłyśmy do Piły bardzo późno natomiast przez cały dzień przesiadałyśmy się aż do 6-u pociągów bo inaczej nie pasowało nam połączenie. To nasz rekord w podróżowaniu pociągami Smile
Najważniejsze ,że Natalka lubi jeździć pociągami w końcu jej ulubiona bajka na dzień dzisiejszy to "Tomek i przyjaciele". Jak jechałyśmy pociągiem to śmiałam się do niej ,że wiezie nas Tomek Smile Smile Smile


Ostatnio zmieniony przez malgorzatadobska dnia 11 Lip 2012, Śro, 22:35, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.nataliadobska.fora.pl Strona Główna -> Kilka słów o Natalce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin